sobota, 25 października 2014

Rozdział 4.5

Dodatek do rozdziału 4, dzieje się po tym Louisa zemdlała po pocałunku. Pisane z punkty widzenia Dylana

Zemdlała, zemdlała na moich oczach. Znowu.
„Louisa ocknij się” Byłem niespokojny, ale po paru minutach powinna się obudzić
Wmawiałem to sobie, ale nie mogłem się z tym pogodzić. Najgorsze było to, że nie wiedziałem, co zrobić. Wyglądała tak słodko. Niewinnie. Bezbronnie.
„Muszę coś zrobić” Opanowałem się i podtrzymałem rumieńce i uspokoiłem serce.
Potrzebna jest Nimfa. Nie chciałem jej wołać. Znowu będzie natrętna, ale nie mogę pozwolić stanu Louisy się pogorszyć.

Stanąłem przy najbliższym drzewie i wykonałem rytuał przywołania.
„Juhu Dylanku, Kopę lat” Pocałowała mnie w Policzek
„Alicja” byłem zawstydzony, ale musiałem się opanować.
„Alicja pomóż mi, uzdrów tą dziewczynę błagam cię”
Podeszła do niej i zbadała
„Nie ma problemu, ale wiesz, że nic za darmo” Uśmiechnęła się diabelsko, chociaż była narzędziem boskim.
, „Czego tym razem chcesz?”
„Trochę jej mocy od ciebie, wiem, że należysz już do niej, chociaż to ja jestem tobie przeznaczona. Ale jej moc jest większa od twojej a wiem, że ci trochę jej podarowała”
„Dobrze zgoda” Położyłem dłoń na jej głownie, nie ma szans żebym podarował jej moc przez całusa. Oddałem jej trochę mocy Louisy
Po tym podeszła do niej i ją uleczyła.

„O budzi się”
------------------------------------------------------------

Mini notatka :
Pracuje nad 5 rozdziałem więc na razie zadowólcie się mini dodatkiem :) aka. Co się działo kiedy Louisa zemdlała :D 
Jeśli wam się podoba na przyszłość mogę robić więcej takich mini dodatków jak np. dodatkowe sceny ale inne punkty widzenia 

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 4

„No uderz mnie, już nie będę cię atakować, Skoncentruj się!”
„JAK MAM SIĘ SKONCENTROWAĆ JAK ZA KAŻDYM RAZEM MNIE ATAKUJESZ JAKBYŚMY GRALI W RUGBY!!” I stało się, Niebiesko czerwone światło wystrzeliło z mojej dłoni prosto na jego ramie. Widać, że się nie przygotował jedynie, co udało mi się wypowiedzieć to słowa „Uwaga!”  Po czym usłyszałam wielkie bum.
Przerwałam pobliskie drzewo na pół. Ja. Z gniewu. Lecz nie przejmowałam się martwym drewnem. 
Podbiegłam do Dylana.

„Dylan!, Wszystko w porządku?!” Podczas niespodziewanego pokazu upadł, trzymał się za ramię.
„Brawo nauczyłaś się atakować z Nienacka, lecz chyba nie powinno się atakować nauczyciela” Próbował się uśmiechać, ale był w bólu
„Daj mi tobie pomóc. Naucz mnie jak się ulecza ludzi”
„Są dwa sposoby” Mówił ciężkim tonem, był w strasznym bólu „1. Musisz skierować czystą moc w ranę, ale boje się, że możesz urwać mi ramię. A 2…” Urwał się.
„No mów, albo najpierw pokaż mi tą ranę” Bez pozwolenia rozpięłam mu bluzę, i podwinęłam rękawy. Po czym obejrzałam ranę, była głęboka, ale nie szeroka tylko podłużna. Na jej widok chciało mi się wymiotować.
„N-najpierw musimy zatrzymać krwotok. Tylko, czym” Przypomniałam sobie. Zawsze noszę ze sobą mini apteczkę. Owinęłam ranę bandażem oraz odkaziłam.
, „Dlaczego ty masz ze sobą apteczkę?”
„Od małego byłam niezdarą i zawsze coś sobie robiłam. No mów, jaka to 2 metoda.”
Nie odpowiedział mi, zdrową ręką dotkną mojego ramienia i przyciągną do siebie. Trochę był niepewny, po czym przykleił swoje usta do moich. Czułam się coraz słabiej, co każdą sekundę coś ze mnie upływało. Pamiętam jedynie gładkość jego ust a potem ciemność.

„Lousio, ona miała na imię Louisa tak?”, Słyszałam damski śpiewny cieki głos. Na pewno nie należał do Dylana.
„Tak to Louisa, możesz proszę działać swoje. Powinnaś to umieć w końcu jesteś Nimfą.”
Nimfa, Ciekawe, kto to. Poczułam zazdrość, ale dlaczego? To niemożliwe, że jestem w nim zakochana. Ciekawe jak wygląda. Poczułam słowa w nieznanym mi dotychczas języku. Uzyskiwałam z powrotem przytomność.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam białą jak kartkę twarz, z błyszczącymi błękitnymi jak niebo oczami. Usta miała mocno czerwone pomalowane szminką. Miała długie do łydek blond jak słońce włosy, które zwijały się lekko w świńskie ogonki na końcach. Miała ubranie całe białe. Miała dość duży biust, znowu te uczucie zazdrości mnie narosło. Wyglądała nieskazitelnie. Pięknie czysto. Dookoła prawej dłoni miała białą nić, która owijała się dookoła ręki i zwisała z palca wskazującego.

„O, Obudziła się” Powiedziała to ze szczęściem, nie wyglądała na złą osobę.
„Louisa, przepraszam niechcący cię zainfekowałem.” Powiedział ze smutnym wyrazem twarzy. Czy on się o mnie martwił. Nie wiem, dlaczego ale poruszyło to moje serce.
„A, Dylan jak z twoim ramieniem” Popatrzałam się, ale nie było po tym nawet najmniejszej rysy.
„Uleczyłaś mnie dziękuję.” Uśmiechną się do mnie. Poczułam się szczęśliwa.
„Dobra to ja już będę iść” Dopiero zauważyłam, że nie ma na sobie butów.
„Ah tak, Dzięki za pomoc Alicja” Alicja-, Więc to tak ma imię, ciekawe i niespotykane imię.
„Dylanku zawsze możesz liczyć na moją pomoc” Puściła mu oczko, nagle atmosfera zrobiła się strasznie słodka, aż się rzygać chciało. Już jej nie lubię.
„Powodzenia z nową kochanką” Powiedziała to złośliwie, Dylan się zarumienił i zanim coś mógł powiedzieć, połączyła palec środkowy i wskazujący, poruszała ustami i pojawiło się jasne światło a potem znikła.
„Dylan, kto to był?” Spytałam się niepewnie, nie rozumiałam, wyglądała tak niewinne.
„To jest Alicja, jest Nimfą. Uratowałem ją kiedyś i się do mnie przykleiła. Nimfy to Demony, lecz są uważane za błogosławione. Pierwsza Nimfa powstało w wyniki, kiedy upadła anielica błagała pana boga o wybaczenie aż ją pobłogosławił. Lecz odebrał od niej skrzydła i podarzył nić, która oznaczała jej koniec życia, im dłuższa nić tym dłużej żyją. Pewnie nie zauważyłaś, ale Alicja nie jest tylko Nimfą. Ma szpiczaste uszy, bo jej matka była elfem.”

„Już zrozumiem. Ale dlaczego ona tutaj była.”
, „Ponieważ niechcący cię zatrułem. Jesteśmy mieszanką anioła z demonem, ale zawsze dziecko ma trochę mocniejsze cechy jednego z nich. Okazuje się, że ty jesteś bardziej anielicą a ja demonem. Kiedy dzieje się zakazany związek anioł zostaje zainfekowany przez demona lub czasami jest na odwrót. Alicja to Nimfa, która leczy anioły i demony”
Poczułam się zazdrosna, też mam taką zdolność, ale nie umiem nikomu pomóc. Byłam też trochę smutna.
„Dobra, więc trochę już coś tam umiesz. Chyba ci wystarczy na dziś” Podniósł się i zacząć od mnie odchodzić.


Raptownie złapałam go za rękaw spoconej bluzy. Dlaczego ja ją wtedy złapałam?

----------------------------------------------------------------
Notatka od Autora :
Sorrki za długą przerwę ale wiecie szkoła i te pierdołki , mam nadzieje że na razie wam się podoba. Jeśli macie jakieś porady proszę zostawiać je w komentarzach. 
Może częściej będę dawać takie mini notatki ^^

wtorek, 30 września 2014

Rozdział 3

Lucyfer, znaczy mój ‘Ojciec’ zaczął się śmiać.
„Ty myślisz, że tym metalowym czymś coś mi zrobisz”
Dylan, który cały czas miał mnie na rękach w jednej sekundzie wbił mu szable w oko. Z oka wtrysnęła mu ciemno błękitna krew i padł na kolana wołając straż. Przez ten czas nie mam pojęcia, ale Dylan zaczął coś szepnąć pod nosem i nagle straciłam przytomność.

„Ej obudź się!” Poczułam strumień zimnej wody na swoim ciele.
, „Co ty robisz!” Zamarłam, byłam cała mokra jeszcze byliśmy w parku. Poczułam ręcznik, który został rzucony na moje mokre włosy.  Było ciemno, była już chyba godzinna 21, nie zadawałam sobie sprawy, w jakie to może mnie sprowadzić tarapaty ze staruchą (babcią).
„Księżniczka w końcu się obudziła. Mam dla ciebie propozycje..”
„Czekaj!” Ucięłam go w słowie „Wyjaśnisz mi, co tu się dzieje?”
„Na serio nie skapnęłaś, dobra powiem ci. Jesteś jedna z 4-erech Platynowych Dzieci. Ale pierwsza, która otrzymała więcej niż jedną moc. Na serio nazywasz się Louisa de la Rose a ja Dylano de la Francissimo jestem pół demonem, pół aniołem o zdolności szermierczej. Lecz wole jak nazywasz mnie Dylan Frank po prostu.”
, „Ale jak to jestem Platynowym dzieckiem, dlaczego?”
„Dzieje się to jak Demon wysokiej rangi w brew woli ma stosunek seksualny z Aniołem wysokiej rangi to rodzi się dziecko o specjalnych zdolnościach, w twoim przypadku twój ojciec to król demonów i księżniczka aniołów. Lecz jest tylko 5% szans, że dziecko się urodzi. Jesteśmy jednymi z tych dzieci”
Nie rozumiałam tego za bardzo, że niby jestem księżniczką obu przeciwnych królestw?! Wydawało się to niedorzeczne. Dylan się nade mną pochylił, wydawał się poważny. Nagle rzekł.
„Pozwól mi ciebie chronić. Pozwól mi zostać twoim rycerzem”
Moje serce zaczęło szybciej bić, czułam jak krew napływa mi do policzków, nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

„Louiso, nie pozwolę na to żebyś stała się demonem i żeby twoja cudowna moc nie została użyta żeby stworzyć ten świat żywym piekłem. Zostańmy razem władcami świata”
„Dobrze, ale pod jednym warunkiem„
„Jakim?”
„Pomożesz mi rozwinąć moją moc i mnie nie oszukasz”
Po moich słowach przytakną, jego oczy były uradowane, widać, że był szczęśliwy i że to jego marzenie, lepszy świat.

„Dobrze teraz musimy zawrzeć kontrakt, proszę cię żebyś zamknęła oczy, uwierz mi”
Byłam głupia, że mu zaufałam. Zamknęłam oczy i nagle poczułam jego oddech coraz bliżej, szeptał coś po innym języku i nagle.MNIE.POCAŁOWAŁ.  Tak pocałował prosto w usta, poczułam się słabo, ale jakby rosła we mnie nowa siła, której nigdy wcześniej nie czułam. Po paru sekundach to się skończyło, byłam trochę zawiedziona. Mój pierwszy pocałunek.
„C-c-c-c-c-c, —co to było?” Zaczęłam się jąkać
„Ah tak zapomniałem ci powiedzieć, że musiałem cię pocałować, bo jesteś ode mnie wyższą rangą. Bym zapomniał, daj mi swój numer telefonu i adres, jutro potrenujemy. „
Po wymienieniu adresów i numerów odprowadził mnie do domu.

„EWELIO, GDZIE TY BYŁAŚ!” Babcia do mnie przybiegła. O nagle jej ból kolana i pleców nagle znikły. Wzięła ścierkę i niegrzecznie i niestosownie uderzyła mnie nią w twarz. Poczułam mocne uderzenie wilgotnej ścierki po moim jeszcze nie do końca suchym policzku.
„Wiesz, że nie wolno ci być poza domem dłużej niż 5 godzin!, O 14 wyszłaś ze szkoły z przyszłaś o 22! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam. NIE WOLNO CI SAMEJ CHODZIĆ DO DOMU!” Po czym ze złości wyszła.

Byłam szczęśliwa, że był jutro wolny dzień. My tam zawsze tak mamy. Jest pierwszy dzień szkoły, potem wolny dzień i potem normalnie do szkoły 5 dni w tygodniu. Nie wiem, dlaczego ale chciałam się z nim zobaczyć. Na samą jego myśl kuło mnie serce. Nie, na pewno nie, nie zakochałabym się w takim wielkim dupku. Jeszcze nie mogłam spać. Rozmyślałam o moim życiu czy byłam wychowywana przez babcię czy może mamę. Może ona żyje. Nie wiem sama. Nie mogę w to jeszcze uwierzyć i jeszcze jestem wyjątkowa. To było zabawne.

Nazajutrz, jak zawszę ubrałam się, uczesałam, spięłam dziś moje włosy w wysokiego kitka, bo mamy coś ćwiczyć. Zeszłam i zobaczyłam drzwi zablokowane deskami.
„BABCIU!, CO TO MA ZNACZYĆ” wrzeszczałam na cały dom. Moje spotkanie z nim będzie na marne, jeśli nie mogę nawet wyjść z domu. Słyszałam skrzeczenie schodów.
„Ewelio, wiedziałam, że jak wróciłaś późno to pewnie też wyjdziesz.”
„Babciu, ale kolega po mnie przyjdzie. To z nim wczoraj byłam”
„Z-Z-Z-Z-Z-Z-Z KOLEGĄ!? TAK PÓŹNO, gratulacje Ewelia, kiedy wnuki?”
„BABCIU!, Wychodzę przez okno, PA!”
Jak powiedziałam tak zrobiłam, uciekłam przez okno. Mieliśmy się spotkać w tym parku. Nikt tam nie przychodzi, bo wszyscy mówią, że to miejsce jest nawiedzione. Pewnie, dlatego ten park wybrał.

„Przepraszam za spóźnienie, problemy rodzinne.” Byłam spóźniona przez tą akcje z Babcią.
„Na wojnę też się spóźnisz?” Zadziwił mnie był bardzo poważny.
, „Więc powiesz mi w końcu, jakie są moje moce?”
„Nie powiedziałem ci? Masz moc regeneracji siebie szybciej od innych i możesz tej mocy użyć na innych w tym przypadku mnie. Oraz moc, która może zabierać moc od innych i przyłączyć do twojej. Ta moc też może podwoić twoją moc ile razy chcesz, ale nie poza limit twoich umiejętności”
Byłam zawiedziona będę tylko stać i patrzeć jak się tłuką i będę oddawać im moją moc. Myślałam, że będę używać miecza czy coś. Widziałam, że dawałam po sobie poznać zawiedzenie.
„To nie znaczy, że nie musisz nauczyć się atakować w razie nie bezpieczeństwa, dużo osób, demonów, aniołów i upadłych będzie cię chciało wykorzystać. Zaatakuj mnie, jeśli nie to ja zaatakuje ciebie daje ci 5 sekund.”

Że co? Jak niby mam to zrobić jest ode mnie o 2 razy większy i o 100 razy silniejszy. Zareagowałam za późno, zanim coś zdołałam zrobić przewrócił mnie i znalazłam się pod nim.
„Z-zejdź ze mnie” czułam się nieswojo może byłam w spodniach, ale to i tak nie oznaczało, że może mnie przyciskać nadgarstkami do ziemi jeszcze z taką powagą. Pochylił się z uśmiechem diabła.
„Zapomniałem dodać, dlaczego wszyscy tak za tobą gną. Żeby pomoc ewoluować swoją rangę potrzebna jest większa moc. Ty możesz zapewnić mi większą rangę poprzez podarowania mi 75% swojej mocy, to dla ciebie wystarcza żeby zwiększyć rangę oraz zostawić cię przy życiu. Jednak robi się to drogą seksualną. Mówiąc prościej musisz się bronić inaczej stracisz dziewictwo bez swojej woli.”

Po tym wstaną i zostawił mnie czerwoną na trawie. Przez co ja przechodzę.

poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 2

-„Panienko Louiso, Panienko proszę się obudzić”
Usłyszałam głos, było ciemno, albo raczej to ja byłam nieprzytomna, jedynie, co czułam to ciepło i jedynie słyszałam ten kobiecy piskliwy głos powtarzający „Louiso obudź się”. Kto to była Louisa ? , czy to było do mnie , gdzie ja jestem? Nagle przypomniałam sobie park, zimny powiew wiatru i ulatająca gumka, która rozpuściła moje włosy.

-„Louiso, Nasz pan na ciebie czeka”
Pan? Że niby, kto? W końcu się omsknęłam, jak otworzyłam oczy to pierwsze, co zboczyłam to umalowany na jasno czerwony sufit z drogim żyrandolem. Jedyne, co wiedziałam to że nie jestem w swoim domu.
-„Gdzie ja jestem?” Zapytałam, nigdy nie widziałam tego miejsca, ale było dziwnie znajome.
-„Niech panienka Louise się nie droczy ze mną, nie pamięta panienka swojej dawnej sypialni?”  Powiedziała to ze dziwną miną jakby nigdy nie słyszała takich słów.

-„Przepraszam, ale nie wiem, o co pani chodzi. Plus, jaka Louisa, ja mam na imię Ewelia”
Zaczęła się śmiać. Co ją tak za śmieszyło? Moje imię? A może to, że jak narzuca, że nic nie pamiętam. Teraz jak tak o tym myślę nie pamiętam nic z mojego życia do 15 roku życia. Nigdy mnie to nie obchodziło. Pewnie wtedy też tylko jadłam, uczyłam się i spałam. Nic nowego.
-„Ah tak” zaczęła się śmiać jeszcze głośniej „Zapomniałam, że wychowywała cię ta stara wiedźma, którą wynajęła Nicole. Stop z tą gadką ubierz się, jakoś przyzwoicie i za 5 minut do ciebie przyjdę.” I potem wyszła.

Zostawiła suknię, dość dostojną. Ej, o co jej chodziło z tym „ubierz się przyzwoicie” mam na sobie moją najładniejszą spódniczkę. No nie. Ubrałam tą sukienkę wyglądałam jak jakaś lalka lub dziwka.
-„Oh jak dobrze, teraz szybciutko do Pana Lucyfera” bez żadnej mojej odpowiedzi zabrała mnie za rękę i wyciągnęła z Pokoju. Czekajcie czy ona powiedziała Lucyfer. Otumaniałam, czytałam kiedyś, że Lucyfer to imię władcy demonów. Mam nadzieje, że stroi sobie żarty albo komuś spodobało się to imię, bo daleko od Halloween.

-„Ju hu , Panie Lucyferze przyprowadziłam Louise ze świata żywych”
-„To dobrze, możesz już wyjść Edelia.”
Po tym zostałam sama. W pokoju z dorosłym mężczyzną, ubrana jakbym była w jakimś filmie.
„Usiądź Louiso”, Na jego słowa usiadłam, bałam się go, siedział wysoko na tronie z chyba czerwonym winem w ręku. Usiadłam na pobliskiej sofie. Pokój był ciemny, oświetlany przez świece.
„Ah, ile to już lat chyba 16 nieprawdaż?, Louiso pokaż mi się dawno cię nie widziałem”, Po czym zeszedł. Był bardzo stary z brodą, lecz ciało miał dość młode. Czułam się nerwowo. Czy wylądowałam w jakiś domu dla prostytutek? Podszedł do mnie i podniósł mój podbródek i popatrzał się na mnie.
„Przepraszam Pana, ale może mi Pan powiedzieć gdzie ja jestem, kim Pan jest oraz kto to Louisa”
Nie wiem czy był smutny czy zły. Odpowiedział mi tonem, którym nie znałam pomiędzy smutnym i poważnym

„Nazywasz się Louisa de la Rose, jesteś moją córką a inaczej córką Szatana oraz Księżniczką Piekieł i Niebios.”
Zamarłam, przecież mój ojciec uciekł i podobno nie żył. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
„Niech pan nie stroi sobie żartów, Moja matka nie żyje i ojciec też, nie mam pojęcia, o czym pan mówi. Piekieł, Niebios, niech pan nie mówi tego, bo to nie istnieje, proszę nie robić sobie żartów.”
„Aaa, czyli mi nie wierzysz, więc muszę to udowodnić”
Po jego słowach zapaliło się światło. Stanął na przeciwko mnie i na moje zdumienie rozwinęły się skrzydła.
„Ładne tekturowe skrzydła, może mi pan pokazać gdzie jest wyjście?”
Zdenerwował się, niedobrze, wziął pobliży nóż. Podszedł do mnie, i przyłożył nóż do gardła.
Znalazłam się w kapsule z piór biało czarnych pół pierzastych i pół gładkich.  Co to było.
„Widzisz ty też je masz. Znak Platynowego dziecka.”

To były moje. Moje skrzydła. Nie wiedziałam, co się dzieje. Czy ja śnie.
„Dołącz do mnie, z twoją mocą pokonamy anioły i upadłych.”
Nie wiedziałam, co zrobić.

„EWELIO, JESTEŚ TUTAJ?!!!”
Ktoś zaczął wrzeszczeć. Głos brzmiał znajomo. Czy to był Dylan? Otworzyły się drzwi a w nich stał z moim zdziwieniem Dylan. Bez pytania wziął mnie na ręce i wyją szczeble i wycelował w Lucyfera.
„Dylan, co ty tu robisz?, Puść mnie”

„Cicho kobieto, ratuje cię. Lucyferze nie zabierzesz mi jej, nawet, jeśli jesteś jej ojcem”

O co im chodziło? Czy on walczył o mnie? Nie wiem, dlaczego ale nagle serce zabiło mi szybciej.

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 1

Rozdział 1
Ta jedna chwila odmieniła moje życie na zawszę. Byłam okłamywana przez całe 17 lat. A wszystko zaczęło się od tego deszczowego wiosennego poranka.
-„Ewelio, wstawaj do szkoły się spóźnisz ” krzyknęła do mnie moja Babcia.
Tak mam na imię Ewelia Rose, 17 letnia dziewczyna mieszkająca w małym państwu o nazwie Delakt. 

Delakt jest średnią wyspą pomiędzy Azją, Afryką i Europą. Mieszkam z osobą, która nauczyła mnie nazywać ją Babcią, chociaż nie wyglądamy podobnie od góry do dołu. Babcia powiedziała mi, że moja mama zmarła w porodzie a ojciec uciekł od nas. Nie nawiedzę go, chociaż nawet go nie znam, albo po prostu mam takie przeczucie.

-„Ewelio!” Usłyszałam jak wchodzi po schodach do góry, nagle otworzyła drzwi bez pukania, co za maniery.
-„Ewelio!, Spóźnisz się szybko do łazienki ubierać się!, Pan Himler już na ciebie czeka”
Gadka szmatka, po co mi szkoła. Siedzimy w ławkach, piszemy i słuchamy jakiś nadętych neandertalczyków o manierach i nauce. Mam to już w domu, więc, po co mam tam chodzić.
-„Może w końcu się z kimś za poznasz, musisz być bardziej otwarta wiesz. Jesteś moją jedyną wnuczką, więc mam nadzieje, że dożyje moich wnuków”
Znowu to samo „znajdź przyjaciół”, „Zobacz na inne dziewczyny jak się bawią” nie mam zamiaru zadawać się z tymi albo emo samobójcami lub wystrojonymi lalkami z 20cm tapetą lub tymi dziwkami, co tylko rozbierają się przed każdym chłopakami.
Jak codziennie umyłam się, splotłam moje długie blond włosy w niskiego kucyka z gumką na końcu, ubrałam i weszłam do samochodu, w którym już czekał na mnie Himler Trevor- nasz własny kierowca.

„Witamy ponownie w Frenovicy High” Wisiało to na mojej szkole dla arystokratów. Ile ta szkoła ma już lat? Chyba ze 100. Ten napis też nie jest młody widzę taki sam odkąd się tu przeniosłam.
Poszłam do tablicy gdzie pisało, w której klasie jestem , zostałam przydzielona do 2-c na 6 piętrze. No pięknie, na dodatek, że 6 piętro to jeszcze winda nie działa. Jakoś wdrapałam się na 4 piętro, ale zadzwonił dzwonek, no kurde pięknie teraz będę musiała biec. Biegłam i biegłam, lecz wpadłam na chłopaka, który wyglądał o nieco starszy.
-„Oj, czy ty patrzysz gdzie biegniesz?!, Wiem, że jestem przystojny, ale nie musisz się rzucać” Ten zadufany dupek się odezwał.
ŻE CO? Nie tylko czułam się głupio to teraz, też zawstydzona.
-„Przepraszam, spieszyłam się” Wstałam i otrzepałam spódniczkę
-„Jestem Dylan Frank, 3 klasa maturalna a ty?” Podniósł się, widać po nim pewność siebie, czułam to nawet w jego głosie. Był ode mnie wyższy miał gdzieś 1,85 na pewno, może mi się wydawało, bo miałam tylko 1,59. Miał brązowe włosy z czerwonymi pasemkami i zielono brązowe oczy.
-„Ewelia Rose, 2 klasa. Przepraszam, ale muszę już iść”, Kiedy odwróciłam się żeby jak najszybciej zdążyć do klasy on niespodziewanie chwycił mnie za dłoń i przyciągną energetycznie do siebie.
Co on mi chciał zrobić? Pochylił się do mojego ucha, czułam jego oddech na szyi. Wierciłam się, ale on mnie nie puszczał w końcu wykrztusił z siebie te odrażające słowa.
-„Hmmm, Ewelia Rose, tak?, Masz piękne niebiesko błękitne oczy, chciałbym jeszcze z tobą spotkać, mam nadzieje, że dasz mi kiedyś swój numer” Po tym mnie puścił.

Byłam otumaniona. Odszedł jakby nigdy nic i zostawił mnie z wielkimi czerwonymi polikami. AAAA, kogo on obchodzi niech zdycha.

Dobiegłam do klasy przed nauczycielem, jak zawsze zajęłam pierwszą ławkę. Nikt mnie nie lubił, bo uważali mnie za kujona.
-, „Kto tu jest, nasza droga Ewelnia siedzi znowu sama w pierwszej ławce. Biedactwo” Powiedziała swoim wkurzającym głosikiem popularna dziewczyna klasy z jej przydupasami, Angela Fickner.
Po co ona się odezwała, nienawidzę jej, nie tylko jest popularna, ale też to największa dziwka w klasie, ma dopiero 17 lat a zaliczyła większość chłopaków a klasie, w sposób seksualny.
-„Zamknij się desko, nie chcę się zarazić od ciebie głupotą”, Ale się wkurzyła, zawszę mi zazdrościła, bo ona miała miseczkę C a ja E.
Po tym odeszła, to jedyny sposób żeby się jej pozbyć. Działa od już 2 lat.

Po nudnych dwóch lekcjach jak zawszę jadłam śniadanie w klasie, kiedy …

-, „O co jesz to kulki ryżowe?, Też mogę?”
Zaskoczył mnie nagle pojawił się przed moją ławką z krzesłem.
-„Skąd wiedziałeś, że jestem w 2-c?! Mniejsza z tym, po co przylazłeś?”
To był Dylan, bez pytania zabrał mi jedną kulkę ryżową z pudełka i zjadł. Byłam oburzona na dodatek, że przysiadł się to jeszcze zżera mi jedzenie.
-„Nie znam cię nawet, mów, czego chcesz” Powiedziałam to prosto z mostu miałam dość tego, że robi, co chce. Nawet go nie znam jedynie znam jego imię. Pachniał mydłem, nie wiedziałam, że faceci się myją. Mało o nich wiem, mówiąc szczerze nienawidzę ich. Tata uciekł a Babcia mnie nauczyła, że faceci to dranie.
Pochylił się nade mną, jakby chciał mnie pocałować, zestresowałam się, ale nie dałam tego po sobie poznać nagle szepną.
-„Nie wolno mi pogadać z tobą, jestem tobą zainteresowany po prostu,.” I to z taką pewnością siebie, czuć było od niego zboczeńca
-„NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE, ZBOCZEŃCU” Zapomniałam, że jestem w klasie i wybiegłam do toalety.
Resztę śniadania spędziłam w toalecie, nie chciałam go widzieć.

-„W końcu koniec pierwszego dnia” to był już koniec tego wstrętnego dnia, nie chciałam jechać autem do domu, więc się przeszłam. Kocham naturę, jeszcze wilgoć od deszczu schładzała teraz ciepłe słońce.

Nie wiem, co się stało, poczułam się słabo, czy to wina Dylana czy on mi coś dodał do jedzenia jak nie patrzyłam?. Jedynie, co pamiętam to powiew, który sprawił, że moje włosy uciekły z gumki i znalazły się na mojej twarzy.